Forum WSR Apocalyptica Strona Główna WSR Apocalyptica
Nowa odsłona WSR Star Horses wita!
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Ujeżdżenie L i wstęp do P

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum WSR Apocalyptica Strona Główna -> Archiwum / Boks IV / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Skrzydło




Dołączył: 22 Wrz 2011
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 0:07, 08 Lis 2011    Temat postu: Ujeżdżenie L i wstęp do P

Wstałam jakoś tak chyba rano. Tak mi się wydaje, ale pewna tego być nie mogę. W każdym razie nie o to się rozchodzi. W tym momencie chodzi mi o to, że uznałam, że trzeba wziąć się za Destiny. Zaczęłam oczywiście od wstania i wypalenia jednego, porannego papieroska. Po nim czułam się zupełnie lepiej, chociaż zaczęłam się dusić, kiedy ustawiłam się w pozycji stojącej. Tak… Ruszyłam po tym do łazienki, ubrałam się, itd., po czym wyparowałam do kuchni. Tam zjadłam elegancko kanapki i poleciałam do stajni.
Destiny również wcinała swoją poranną porcyjkę sianka.
- Witam pannę arabkę. – przywitałam się z klaczką, którą zaraz potem wytargałam z boksu na korytarz. Brudna nie była… Ale dla pewności przejechałam w miejscach pod siodłem zgrzebłem i miękką szczotką. Teraz miałam świadomość, że kobył jest czysty. Osiodłałam go i ruszyłyśmy na podbój czworoboku. Bo to właśnie dzisiaj miałyśmy zacząć pracować nad elementami klasy P.
Na początek, żeby nie było niejasności, zaczęłyśmy od rozgrzewki. Wgramoliłam się na siodło, po czym dałam klaczy sygnał do ruszenia. Jak ja kocham konie, których nie trzeba pchać…
Rozgrzeweczka, polegająca na zebraniu się i kolejnych ćwiczeniach rozciągających, trwała w najlepsze, kiedy na Sali pojawił się dziwny jegomość.
- Dzień dobry! – powiedział głośno, kiedy zobaczył mnie na Desti.
- Witam. – odpowiedziałam. Nie zajmowałam się nim dalej, ewentualnie kątem oka spoglądałam co też wyczynia. Nie robił nic, oprócz siedzenia na trybunach i udawania, że wie, co robię. Mnie to odpowiadało.
Zajęłam się sobą. Klacz szła ładnie, po pewnym czasie ruszyłyśmy zgrabnym kłusem roboczym. Arabka oddawała mi sterowanie, więc mogłam ją wyginać na wszelkie strony. Pracowałam więc na woltach. Na początku w stronę prawą. Dla Destiny jest to strona gorsza, chce się wymigiwać od ćwiczenia, jednak pilnowałam ją w łydkach i po jakimś czasie przestała kombinować. Fakt faktem, że nie była to zbyt przyjemna praca, klacz nie co wybijała, nawet, kiedy anglezowałam. Na wolcie robiłam z nią żucie z ręki. Robiła to dobrze, więc klepałam ją delikatnie po szyi.
Po kilku minutach przeszłyśmy na lewą stronę. Teraz Destiny musiałam aż trzymać, gdyż okazywała nadmiary energii. Również tutaj zajęłam się żuciem z ręki. Arabka dobrze reagowała na łydki, którymi w sumie tylko ją prowadziłam.
Przeszłyśmy do stępa. Dałam jej chwilę odetchnąć na dłuższej wodzy, po czym znowu ją zebrałam i zaczęłam pracę we wszystkich chodach. Ruszyłyśmy najpierw kłusem roboczym. Już teraz nie pozwalałam sobie na anglezowanie. Chód Desti jest całkiem wygodny, ale ja naprawdę nie miałam dzisiaj chęci na tego typu zadania. Dlatego też robiła to, co musiałam.
Kłusowałyśmy roboczym na wolcie. W pewnej chwili dałam klaczy sygnał i ta ruszyła galopem roboczym. Było to przyjemne, nie chciałam przestać, więc w sumie tego nie zrobiłam. Zrobiłam natomiast serpentynę z tej wolty i jeden brzuchol ćwiczenia był w kontrgalopie. Destiny nie co traciła mi równowagę, jednak zbierała się i pilnowała, kiedy pobudzałam ją do ruchu na przód. Całe moje szczęście głupiego, że nie zmieniła nogi. Poklepałam ją i zwolniłam do kłusa pośredniego. Wybijało mocniej, ale nie skarżyłam się głośniej.
Wjechałyśmy na linię środkową i zatrzymałyśmy się na samym jej środeczku. Desti stanęła równo, nogi może nie były idealnie, ale niemal że. Poklepałam ja i spróbowałam cofnąć. Arabka zniżyła głowę i cofnęła się o trzy kroki w prostej linii. Dałam jej po tym sygnał do ruszenia kłusem bez zatrzymania. Pochwaliłam głosem i znowuż wjechałam na woltę. Zrobiłyśmy jedno kółeczko i przeszłyśmy do stępa. Podebrałam mocno klacz, po czym dałam jej sygnał mocniejszy niż do kłusa. Arabka pojęła i zagalopowała, na dobrą nogę. Pochwaliłam głosem i znowu kontrgalop, tyle, że teraz był na drugą nogę, niż wcześniej. Tutaj również klacz dała radę. Poklepałam ją i na całości zagalopowałam pośrednim. Desti szła równo, nie zwalniała mi, ani zbędnie nie przyspieszała, czekała na polecenia. Po jednym pełnym kole znowu wjechałyśmy na woltę. Tym razem wymagałam od niej mocnego zebrania, głowę trzymała niemal pionowo, a galop był skrócony. Pochwaliłam i zrobiłam tak trzy kółka po czym zwolniłam do stępa i zagalopowałam na drugą nogę na wolcie, która z poprzednią tworzyła ósemkę. Tym razem klacz była również zebrana. Poruszała się obłędnie.
Po trzech kółkach zwolniłam do stępa i wypróbowałam na koniec stęp wyciągnięty. Żaden problem. Poklepałam i oddałam wodzę.
- Piękny koń. – po raz drugi zakłócono mój stajenny spokój.
- Tak, też tak myślę. – powiedziałam do mężczyzny, który stał przy ogrodzeniu.
- Destiny I Filly… Wspaniała arabka. Szkoda, że jej rodzice nie mają równie wspaniałego pochodzenia. – gościu, zaczynasz mnie przerażać.
- Faktycznie. Ale skąd pan może wiedzieć tyle o tej klaczy? – zapytałam ciekawie, podjeżdżając do niego.
- Spotkałem ją na zawodach, raz, czy dwa. W każdym razie zapamiętałem, jako uzdolnioną i widzę, że trafiła w ręce, które wycisną z niej wspaniałego, dresażowego konia.
- Chciałabym. – zaczyna mi się podobać to, o mówi o mnie.
- Mógłbym pomóc, ocenić przejazdy klas… Co pani na to? – zapytał.
- To tak, jakbym dała panu pracę. A bogata nie jestem, choćbym nawet wyglądała. Tyle koni, same się nie utrzymają. – pokazałam na „przydomową stajenkę”, która mieściła aktualnie siedem koni.
- Oczywiście nie wymagam od pani zapłaty. Będę to robił z własnego widzimisię. Zgoda?
- Dobrze. Ale jedna i podstawowa sprawa. Skrzydlata jestem, żadna pani. – podałam mu rękę.
- Błażej. Błażej … - nazwisko i tak by mi wyleciało z głowy. Nie wsłuchiwałam się w nie.
Gościu poszedł oglądać stajnie, kiedy ja zaprowadziłam Desti.
- No, to moich porad będzie trochę.
- A kim to jesteś, żeby tak radami rzucać na prawo i lewo? – zapytałam w końcu.
- Jestem byłym trenerem kadry narodowej. Byłym, bo za dużo wymagałem sobie za swoje „porady”.
- A ode mnie nic nie chcesz? – podejrzliwość włączyła alarm.
- Nie, jeśli pozwolisz mi czasem popracować z jednym ze swoich rumaków.
- Zobaczymy. – uśmiechnęłam się złowieszczo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum WSR Apocalyptica Strona Główna -> Archiwum / Boks IV / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin