Forum WSR Apocalyptica Strona Główna WSR Apocalyptica
Nowa odsłona WSR Star Horses wita!
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

28.05.2012r. Skoki kl. L, praca na szeregach

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum WSR Apocalyptica Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Nadim / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Blacky




Dołączył: 08 Paź 2011
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 9:58, 27 Maj 2012    Temat postu: 28.05.2012r. Skoki kl. L, praca na szeregach

Przyjechałam do Apocalyptiki, żeby popracować trochę z Nadimem, bo znów mieliśmy ładną pogodę. Wahałam się, czy pojechać w teren, czy może lepiej popracować nad skokami, ale wybrałam to drugie - ostatnio zgłosiliśmy się do kilku konkursów i lepiej się porządnie przygotować. Poszłam na plac, gdzie poustawiałam sobie przeszkody, ale tylko część i zahaczyłam o 2 dni temu poznaną Alę, żeby mi pomagała podczas treningu. Z chęcią się zgodziła, bo sama bardzo lubi oglądać skoki, a że przy okazji się przyda, to jeszcze lepiej. Było jeszcze wcześnie, więc nie musiałam lecieć po ogiera aż na pastwiska, bardzo dobrze. Zniosłam cały potrzebny sprzęt, przywitałam się z nim (spokojnie skubał sobie trawkę), wyprowadziłam na korytarz i zaczęłam czyścić. Cały czas przystawiał się do stojącego obok konia, a jak stykali się łbami to parskali i rżeli. Kiedy wyczyściłam sklejki i "odkurzyłam", przeleciałam kopyta i grzywę, założyłam ochraniacze na cztery nogi i osiodłałam, okiełznałam. Bacik, kask, wodze w ręce i przed stajnię, gdzie wsiadłam i zaczęłam stępować w kierunku placu. Zamknęłam za sobą bramkę (trochę się natrudziłam, bo Nadim miał trudności ze staniem w jednym miejscu) i na swobodnej wodzy jeździłam dookoła ujeżdżalni. Bez stresu, kiwając się w rytm chodu, a on wyciągnął szyję i wąchał. Raz się tak zaciągnął czyimś zapachem, że aż stanął, zapominając o tym, że siedzę na górze. Zmieniłam kierunek, dopychałam łydkami do ścian, bo jakoś się do nich nie kleił, a potem zaczęłam wchodzić na delikatny kontakt. Raz zarżał do jakiegoś konia, który zamajaczył w oddali, ale szedł grzecznie, równym tempem. Zaczęłam lekkimi łydeczkami go nieco pobudzać, jednocześnie delikatnie ugniatając paluszkami. Przeszliśmy w niskie, luźne ustawienie i zaczęliśmy lekko kłusować. Powoli, ale chętnie i równo, po prostu jeździliśmy sobie dookoła, na razie bez żadnych poważniejszych wymagać - Nadim miał zaokrągloną, nisko ustawioną szyjkę, sam zaczynał się coraz bardziej koncentrować. Zrobiłam dwa razy duże koło, potem trochę mniejszą woltę w narożniku, jedno "puste" okrążenie i zmieniłam kierunek przed przekątną. On ma tak wygodny chód, że aż sie nie chce anglezować. Wink Ale wiadomo, że najpierw trzeba, jak się koń rozgrzewa, żeby mu się nie rozbijać po plecach. Zrobiłam wężyk o jednym łuku do X, cały czas działając pomocami naprawdę leciutko. Potem koło, przejście do stępa na pięć kroków, znowu zakłusowanie - o dziwo, wyszło trochę zbyt leniwie, więc po 4 krokach w kłusie ponowiłam ćwiczenie, tym razem energiczniej działając łydkami - dało oczekiwany efekt. Potem jedno kółko wciąż na dole, zatrzymanie. Ładnie wyszło. Pięć sekund odliczanych w myślach ciągnie się nieubłaganie.. Już. Łydeczki i prosto do kłusa, Nadim żwawo, starannie reaguje na polecenia. Robię mniejszą woltę i stopniowo wymagam coraz bardziej zaangażowanego zadu i wyższego ustawienia. Zmieniłam kierunek przez półwoltę, też wężyk o jednym łuku, koło i w narożniku niewielka wolta. Znowu zatrzymanie, ale ruszenie stępem i dopiero po czterech krokach kłus, po kolejnych zterech znowu stęp. Karus spisywał się znakomicie, był naprawdę skupiony. Poklepałam wewnętrzną dłonią i ruszyłam do kłusa, a na długiej ścianie trochę dodałam, na krótkiej skróciłam. Wjechałam na przekątną gdzie znowu nieco wyciągnęliśmy, a od razu po wjechaniu na krótką do wolnego, zebranego chodu. Pięć kroków skróconego i zatrzymanie. Znowu poklepałam i puściłam wodze.
Postępowałam kilka minut, koń złapał oddech, chwila odpoczynku dla zadu i szyi, które już zdążyły się całkiem napracować. Potem znowu złapałam wodze, ustawiłam konia na pomoce, zakłusowałam i po połowie okrążenia zagalopowałam. Najpierw trochę musiałam go wypchnąć, ale jak się rozpędził na długiej, to musiałam gwałtownie hamować - automatycznie, kiedy tracę kontrolę, zaczynam się trochę szamotać. Przeszłam do stępa, zatrzymałam, znowu kłus i zagalopowanie na kole. Tym razem byłam bardziej ostrożna, a Nadim bardziej posłuszny.


NIEDŁUGO DOKOŃCZĘ


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Blacky dnia Nie 22:17, 27 Maj 2012, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum WSR Apocalyptica Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Nadim / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin