Forum WSR Apocalyptica Strona Główna WSR Apocalyptica
Nowa odsłona WSR Star Horses wita!
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

23.08.10r. Sprawozdanie z 7 Gier

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum WSR Apocalyptica Strona Główna -> / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eviline




Dołączył: 04 Sty 2014
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:49, 05 Sty 2014    Temat postu: 23.08.10r. Sprawozdanie z 7 Gier

Tutaj znajdują się opisy z pierwszych dni ćwiczenia poszczególnych gier z Littlem. Każdą z gier ćwiczyliśmy też po kolei w między czasie, nie opisywałam jednak już tego, bo po co mielić to samo po kilka razy Wink

Zabawa w przyjaźń
Dzisiaj przyprowadziłam młodego na halę. Przyszedł czas na 7 gier, a pierwsza w kolejności była Friendly Game. Pożyczyliśmy od Wiekiery sznurkowy kantarek, wytrzasnęliśmy też coś na kształt carrota i savvy i mogliśmy zaczynać pracę.
Na początek dotykałam go dłońmi po całym ciele, starając się nie przeoczyć żadnego zakamarka jego ciała. Kiedy widziałam, że czuje się zaniepokojony, oddalałam rękę od tego miejsca i stopniowo, w jednym rytmie zbliżałam się tam ponownie aż nie miał nic przeciwko temu. Starałam się wykonywać wszystkie czynności z uśmiechem, rozluźnieniem, na zwisającym sznurku. Chciałam mieć pewność, że czuje się przy mnie swobodnie i bezpiecznie.
Kiedy już bez oporów dał się wygłaskać niemalże wszędzie, pochwaliłam go i zajęliśmy się dotykaniem jego ciała i potrząsaniem w jego okolicy różnymi dziwnymi przedmiotami. Najpierw była to końcówka liny, potem carrot, następnie szeleszcząca torebka. Później zaczęliśmy wymachiwanie batem w jego okolicy. Kasztanowi trochę się to nie podobało, jednak kiedy tylko robił krok w tył, oddalałam od niego carrota. Potem rytmicznie znów przysuwałam, aż w końcu udało nam się uderzać batem w ziemię po obu stronach ogierka bez jego sprzeciwu. Stwierdziłam że na dzisiaj koniec, wygłaskałam Little'a i odprowadziłam go na padok.

Zabawa w jeża
Dzisiaj przyszliśmy na halę, aby poćwiczyć drugą z siedmiu gier. Była to zabawa w jeża, która miała nauczyć ogierka odpowiedniej reakcji na nacisk i ułatwić nam pracę w przyszłości. Ustawiłam młodego na przeciwko siebie i odpowiednio ułożonymi palcami lewej ręki zaczęłam uciskać pierś. Najpierw lekko, dotykając tylko sierści. Nie było reakcji, tak więc przycisnęłam mocniej, dotykając skóry. Znowu nic, nacisnęłam więc jeszcze mocniej, uciskając mięsień. W pierwszym odruchu Little naparł na moje palce, jednak wygoda zmusiła kasztana do odpuszczenia i przeniesienia ciężaru w tył. Od razu odpuściłam, dałam mu tak chwilę postać i znów ucisnęłam pierś. Tym razem również zareagował dopiero na 3 fazę, jednak wykonał już krok w tył. Momentalnie odpuściłam nacisk i pochwaliłam go. Potem znów, aż nie wykonał dwóch kroków. Następnie cofnął się już na drugą fazę! Pochwaliłam ogierka obficie po czym przeszłam do jego łopatki i to ją zaczęłam uciskać. Za którymś razem powtórzyła się sytuacja jak z piersią - Bit odsuwał się od nacisku na skórę.
Pogładziłam go z uśmiechem i przeszłam do bocznej strony zadu. Tutaj było trudniej, musiałam pomóc sobie końcówką Carrota aby wywołać nacisk na tyle mocny, aby sprawić arabowi dyskomfort. Po kilku próbach jednak udało nam się już przesuwać zad tylko od nacisku na mięsień, a po kolejnych kilku na skórę. Potem powtórzyłam ćwiczenie z drugiej strony ogierka. Po udanych próbach pochwaliłam go, po czym znów przeszliśmy do piersi. Kasztan dobrze wiedział o co mi chodzi, tak więc za drugim razem udało nam się przesunąć kawałek w pierwszej fazie ucisku! Byłam zachwycona i pochwaliłam ogiera obficie. Następnie trochę trudniej - cofanie od ucisku na nos. Nie spodziewałam się, że już za 3 razem Little Bit cofnie się na drugiej fazie o dwa kroki. Pochwaliłam go, wygłaskałam zadowolona i odprowadziłam mojego przystojniaka na pastwisko.

Zabawa w prowadzenie
Dzisiaj mieliśmy pobawić się w coś innego - prowadzenie. Little miał się dzisiaj nauczyć ustępowania od mojej sugestii. Podeszłam do niego blisko i zaczęłam w jednym rytmie popukiwać powietrze niedaleko łopatki ogiera. Oczywiście nie spotkało się to z reakcją, przeszłam więc do fazy drugiej, czyli lekkie poklepywanie łopatki. Tutaj również nic, tak więc faza trzecia weszła w życie - mocniejsze przyciskanie. Ta faza przypominała trochę nacisk z wcześniej ćwiczonego przez nas jeża, tak więc Little szybko zrozumiał, że ma się przesunąć. Rozluźniłam się, pochwaliłam go, głaszcząc po czym przesunęłam się do jego zadu i zaczęłam poklepywać w niego, wymuszając ruch na przód. Kiedy w końcu się udało, pochwaliłam go i przeszłam na przód. Znowu poklepywanie, tyle że w kierunku piersi. Kasztan super zareagował już na drugą fazę. Znowu pochwała i zmieniamy miejsce. Bok zadu z drugiej strony ogiera. Przytrzymałam lekko savvy, tak żeby Little miał łeb w moją stronę po czym dalej tym samym tempem oklepywałam zad. Arab posłusznie ustąpił na drugą fazę.
Pochwaliłam go intensywnie i z uśmiechem odprowadziłam na padok. W przyszłości powinno udawać nam się przesuwać od samego opukiwania powietrza, a co za tym idzie i z większej odległości.

Zabawa w yo-yo
Coraz swobodniej i bardziej intuicyjnie pracowało mi się z Little'm, tak więc dzisiaj postanowiłam pójść kolejny krok do przodu. Czekała na nas gra w yo-yo.
Przyszliśmy razem z ogierem na halę i przystąpiliśmy do pracy. Stanęłam na przeciwko kasztanka i odsunęłam na pewną odległość. Na początek zaczęłam potrząsać tylko palcem. Nie spotkało się to z reakcją, tak więc faza druga, poruszanie nadgarstkiem co już wprawiało linę w lekki ruch. Little tylko odchylił uszy, wpatrując się w moje poczynania. Przeszłam więc do fazy trzeciej, zginając rękę w łokciu. Little niepewnie postąpił krok w tył. Natychmiast zaprzestałam ruchu ręką, pochwaliłam ogiera z uśmiechem i ćwiczymy dalej. Po dłuższym trenowaniu udało mi się doprowadzić do cofnięcia o 3 kroki, po czym "przyciągałam" delikatnie ogierka do siebie. Pochwała i dalej ćwiczymy. Po ok. 20 minutach całkiem sprawnie odsyłałam od siebie kasztanka i przyzywałam z powrotem. Pochwaliłam go, głaszcząc obficie, po czym zaczęliśmy trenować z drągiem na środku. Szło mu całkiem sprawnie, cofał się trochę niepewnie, ale jak na początki naprawdę fajnie. Pochwaliłam ogierka, dałam mu spokój i wyprowadziłam na padok.

Zabawa w okrążanie
Dzisiaj czekała na nas kolejna gra. Tym razem okrążanie, uczące konia jego odpowiedzialności.
Przyszliśmy na halę jak ostatnio robiliśmy to dość często, po czym stanęłam zwrócona twarzą w jednym kierunku. Karotem delikatnie odesłałam kasztana na koło, uśmiechając się, po czym stojąc nieruchomo i przekładając tylko linę z ręki do ręki nakłoniłam araba do okrążania mnie. Poczułam, że Little się zatrzymał, odwróciłam się wtedy twarzą do niego i ze skoncentrowanym wzrokiem znów odesłałam na koło. Kiedy udało nam się wykonać dwa okrążenia w koło mnie bez zatrzymania, odwróciłam się do niego twarzą i zaczęłam przyciągać go liną do siebie. Kiedy koniec liny był już na tyle długi, że mogłam nim dosięgnąć zadu araba, machnęłam nim w kierunku tyłu konia. Dotykałam liną jego zadu do momentu, aż nie ustawił się na wprost mnie. Kiedy tylko to się udało, zaprzestałam ruchu liną, uśmiechnęłam się, przywołałam i pochwaliłam kasztana, gładząc go miedzy oczami. Powtórzyliśmy to jeszcze kilka razy, aż udało nam się wyegzekwować trzy okrążenia kłusem w obie strony.
Zadowolona pochwaliłam ogierka i zaprowadziłam na padok.

Zabawa w chody boczne
Na hali znaleźliśmy się dzisiaj, aby poćwiczyć grę w chody boczne. Aby było nam łatwiej zaczynać, pomogłam sobie ścianą, ustawiając ogiera łbem do niej i uniemożliwiając mu ruch na przód. Następnie kolejno odsyłałam liną lub carrotem szyję i zad konia, tak aby szedł w możliwie równej linii w bok. Ciągle pilnowałam, aby mieć przy tym luźną linę. Kiedy udało nam się prawidłowo wykonać ćwiczenie, pochwaliłam młodego i wykonaliśmy zabawę w drugą stronę. Kiedy i tym razem wyszło, przenieśliśmy się na środek hali. Bez ściany było trudniej, jednak po kilku podejściach i to nam się udało. Zadowolona pochwaliłam młodego i po kilku powtórkach wyeksmitowałam go na padok.

Zabawa w przeciskanie
I przyszedł czas na ostatnią z gier, mającą na celu uczynienie go mniej podatnym na klaustrofobiczne zapędy. Ustawiłam sobie na hali dwa stojaki na przeszkody, na początku szeroko, tak żeby tworzyły swego typu przejście. Stanęłam nieruchomo, odsyłajac ogierka od siebie i zwracając jego głowę w kierunku przejścia. Potem uniosłam linę nad głowę i zakręciłam kilka kółek. Potem dosięgnęłam końcem liny za kłębem kasztana, na co on zareagował ruchem naprzód. Od razu z uśmiechem się rozluźniłam i zaprzestałam jakiejkolwiek presji. Następnie spróbowaliśmy znów, tym razem na samo kręcenie poszedł do przodu. Po 5 minutach przeszedł bez problemów między szeroko rozstawionymi stojakami. Przysunęłam je nieco bliżej siebie i ponowiłam ćwiczenie. Kiedy Little z czasem nabierał pewności siebie i swobody, zacieśniałam coraz bardziej stojaki, aż miały ok. 1,5 m. Ta szerokość nie sprawiła mu problemu również. Ucieszyłam się z tego faktu, bo na pewno pomoże to w przyszłości z bramkami startowymi itd.
Poćwiczyliśmy jeszcze z 15 minut, po czym zaprowadziłam kasztana na pastwisko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum WSR Apocalyptica Strona Główna -> / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin