WSR Apocalyptica

Eviline

Dzień 1

Dzisiaj postanowiłam, że poćwiczymy chodzenie na uwiązie bez matki obok. Jak zwykle przyszłam do Little'a koło 16, zawsze się mnie wtedy spodziewał chociażby na krótkie mizianie.
Tym razem też czekał przy bramce od swojego padoku. Razem z Sugarem zawziecie skubali się po kłębach. Uśmiechnęłam się, patrząc na dwa dorastające ogierki i zagwizdałam cicho. Little spojrzał na mnie, stawiając uszy na sztorc i podkłusował do ogrodzenia, ciekawsko parskając.
-Hej piękny -uśmiechnęłam się i weszłam na padok, przechodząc pod ogrodzeniem. Spokojnie wyciągnęłam rękę w jego kierunku i pogładziłam po nabierającej kształtów szyjce. Drugą ręką dałam mu smakołyk i chwyciłam za kantar, podpinając uwiąz. -Dobry Little. Idziemy się poedukować. -Otworzyłam wyjście i jakoś wymknęliśmy się ciekawskiemu folblutowi.
Na prostych szło nam całkiem fajnie. Littlek szedł spokojnie obok, czasami podkłusowywał, ale delikatnie hamowałam jego zapędy. Chwaliłam go wciąż głosem i od czasu do czasu smakołykiem. Poszliśmy na ujeżdżalnię. Tam poćwiczyliśmy skręcanie. W lewo szło dobrze, w prawo jeszcze nie zawsze łapał. Dawałam mu jednak mnóstwo nagród i wskazówek, chwaliłam ile wlezie. W końcu naprawdę fajnie mu to wychodziło.
Po ok. 10 minutach młody wrócił na padok.

Dzień 2

Dzisiaj zabrałam Little'a na halę z zamiarem uczenia go komend głosowych. Ogierek jak nigdy skupiał na mnie uwagę i miałam zamiar to wykorzystać. Na początek stój. Szłam przed kasztankiem, nagle zatrzymywałam się, mówiąc stój. Jeśli ogierek też się zatrzymał, odwracałam się, drapałam go po czółku i dawałam przysmak. Szłam przed młodym ogierem, żeby zasygnalizować mu moją dominację. Zatrzymując się mocno akcentowałam krok, żeby mógł odróżnić, kiedy to zrobię. Po 15 minutach wrócił na padok.

Dzień 3
Dzisiejszą pracę przenieśliśmy na round pen. Uwiąz zmieniłam na lonżę, po czym zdecydowanym ruchem posłałam kasztanka na ścianę. Zdziwiło mnie, jak łatwo pojął o co mi chodzi. Chyba ćwiczenia chodzenia na uwiązie dawały rezultaty. Little dreptał w koło mnie podkłusowując co jakiś czas. Za każdym razem gdy przechodził do szybszego chodu, przesuwałam się krok w stronę jego głowy, zwalniając go i uspokajając głosem. "Prrr. Stęp" mówiłam za każdym razem. Kiedy już zrobił kółko spokojnym chodem, przesunęłam się w stronę zadu zachęcając go głosem i machając lekko końcówką uwiązu. "Little, kłus". Powiedziałam, po czym ogierek ruszył kłusem. Pochwaliłam go głosem. Długo to jednak nie potrwało, bo zaraz wyrwał galopem, brykając co krok. Uspokoiłam go i stwierdziłam, że na dzisiaj dość. Odstawiłam ogiera na padok.

Dzień 4
Dzisiaj znów pracowaliśmy na kantarku i lonży, chociaż pojawił się też bat do lonżowania. Staraliśmy się udoskonalać komendy głosowe, lekko pomagałam sobie batem. Dużo modulowałam głosem, pomagając mu zrozumieć istotę lonżowania. Młody już całkiem fajnie reagował na moje ustawienie ciała i ton głosu. Na koniec 15 minutowej lonży wygłaskałam go i dałam kilka smakołyków. Potem wrócił do Sugara na padok.

Dzień 5
Dzisiaj zabrałam małego na krótki spacer po lesie oraz na myjkę. Kilka razy odskoczył, pokazujac mi, ile już ma siły. Potem wrócił na padok.