Forum WSR Apocalyptica Strona Główna WSR Apocalyptica
Nowa odsłona WSR Star Horses wita!
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

23.07.11 Dłuższy teren

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum WSR Apocalyptica Strona Główna -> Archiwum / Boks III-b / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nojec
Administrator



Dołączył: 22 Wrz 2011
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:42, 22 Wrz 2011    Temat postu: 23.07.11 Dłuższy teren

Chciałam dziś pojechać z Eterem nową trasą by sprawdzić, w jakim stanie jest droga do pobliskiej stajni. Chciałam pojechać tam z końmi na towarzyskie zawody w ujeżdżeniu i skokach, tak dla sprawdzenia umiejętności. Bułan przyjechał niedawno do wujka, jednak jako doświadczony podróżnik szybko się zaaklimatyzował i rozpoczęliśmy treningi. Nim zabrałam ogiera z padoku naszykowałam sobie kieszonkową mapkę z zaznaczoną trasą, kurtkę i ciepłą bluzę, naładowany telefon i butelkę z wodą. Nigdy nie wiadomo, ile potrwa nasza wędrówka, a woda jest przecież niezbędna do funkcjonowania. Dla Etera przygotowałam bardzo dobrze chłonący pot czaprak z sakwami, siodło wszechstronne (rajdowego nie posiadam), ochraniacze skokowe na przody i ogłowie z nachrapnikiem polskim. Wszystko ułożyłam w korytarzu i cicho pogwizdując poszłam po bułanego. Nie miałam problemów z prowadzeniem go, chłopak był z reguły kulturalny i delikatny. Uwiązałam go luźno i zaczęłam czyścić. Wpierw iglakiem i miękką szczotką rozczesałam wszelakiego rodzaju zlepki i kurz, który osadził się na jego lśniącej sierści. Następnie kopystką wyszorowałam jego kopyta, które od paru dni bardzo ładnie podawał. Pochwaliłam i na koniec zostawiłam sobie pokołtunioną grzywę i w tym samym stanie zastany ogon. Uważając, by nie wyrwać nadmiaru włosów rozplątałam włosy i zadowolona otrzepałam ręce, złapałam i założyłam na nogi ogra ochraniacze, na grzbiet czaprak i siodło, na głowę ogłowie, zapinamy, dopinamy, poprawiamy i wychodzimy na dwór. Tam podciągnęłam popręg, opuściłam i ustawiłam strzemiona, sprawdziłam, czy wszystko mam i wskoczyłam na grzbiet pf-a.

Eter zwrócił ku mnie swoje drobne uszy, zawołany po imieniu obrócił się, trącił delikatnie moją nogę i stanął rozluźniony, jednakże gotowy do startu. Po sprawdzeniu z góry wszystkiego co trzeba delikatnie przyłożyłam łydki do jego boków i spokojnym stępem wyjeżdżamy na drogę. Na szczęście nie była ona zbyt ruchliwa, poruszaliśmy się po prawym poboczu, bułan obeznany z tym odcinkiem zachowywał spokój mimo wielu pozostałości po nocnych ulewach. Jakby nigdy nic przechodził przez kałuże, a i chrzęst drobnych kamyczków pod jego kopytami nie był zbyt interesujący. Po 10 minutach jechania dawną trasą zamiast odbić w prawo powędrowaliśmy dalej przed siebie. Tu zainteresowanie ogiera wzrosło, zaczął rozglądać się na boki, nasłuchiwał odgłosów otoczenia i był wyraźnie ostrożniejszy, ale nie zdenerwowany. Przejechaliśmy tak z 600 m i po sprawdzeniu, czy droga jest wolna odbiliśmy w lewo, i wąską ścieżką zaczęliśmy delikatnie zjeżdżać w dół, na niezagospodarowane, porośnięte wysoką trawą pola idące wzdłuż drogi. Gdy wyjechaliśmy na wystarczająco równy teren zatrzymałam Etera, sprawdziłam popręg i ruszamy stępem na krótszych wodzach. Wjechaliśmy w trawy sięgające brzucha konia. Ogier spiął się nieco czując muskanie źdźbeł roślin, ale po chwili zaczął kombinować jak by tu trochę skubnąć. Gdy roślinność się trochę przerzedziła półparadą skupiłam Etosa na sobie i ruszyliśmy kłusem.
Ogier szedł chętnie do przodu, był wyraźnie ożywiony zmianą trasy. Czując, że idziemy za szybko uspokoiłam bułanka i równym, spokojnym kłusem wędrowaliśmy polami równolegle do drogi. Po 10 minutach ukazał nam się wjazd do lasu, jednak trzeba było wystarczająco wcześniej wjechać z powrotem na drogę. W tym celu zwolniliśmy do stępa i na spokojnie, upewniwszy się, że nic nie jedzie przejechaliśmy na prawe pobocze jezdni. Eter na szczęście nie bał się linii namalowanej na ziemi, ale przyciągnęła ona jego uwagę. Poklepałam go i na trochę luźniejszej wodzy skręciliśmy w prawo, na dróżkę, która delikatnymi łukami wiła się przez las, doprowadzając na skoszone już pola, z których widać było większość trasy do naszego celu. Mimo iż jechaliśmy wciąż pod górę, momentami po naprawdę stromym zboczu Etos dawał radę. Podłoże nieco wilgotne, jednak dzięki sporej ilości mchu zdatne do jazdy. Trzask gałązki przyprawił Etiego o wzdrygnięcie i jeden szybszy krok, potem jednak wszystko przebiegało bez przeszkód. W pewnym momencie trafiliśmy na szeroką drogę, prowadzącą pod lekkim kątem coraz bliżej końca lasu. Tu ruszyliśmy kłusem. Eter zaciekawiony szedł chętnie, jednak łatwo było nam ustabilizować prędkość jazdy. Kłusowaliśmy sobie spokojnie, po chwili wyjechaliśmy na pola. Etos zwolnił jeszcze kroku, chcąc rozejrzeć się trochę. Przeszliśmy do stępa na minutę i znów zakłusowanie. Ruszyliśmy bliżej środka pola, schodząc jednak trochę na lewą stronę, bym miała łatwiejszy wgląd na drogę. Póki co wszystko było w normie. Eter czując przestrzenie był żywszy, trochę trudniejszy do opanowania, jednak dzięki oparciu na treningu ujeżdżeniowym nie sprawiał problemów.
Po jakiś 5 minutach stwierdziłam, że czas na galop. Zwolniłam ogiera do stępa i parę minut odpoczynku. Przy okazji mamy lekki zjazd w dół zbocza. Zauważyłam, że w jednym miejscu na jezdni stoi sporych rozmiarów kałuża – jeśli w najbliższych dniach będzie padać to nie ma co się wybierać do stajni, moje autko pływać nie potrafi. Poklepałam posłusznego bułańca i skróciłam wodze, ruszyliśmy kłusem. Po chwili delikatnie przyłożyłam łydki do jego boków i płynne przejście w energiczny, ale kontrolowany galop. Na samym początku przytrzymywałam pf-a, by nie lecieć na łeb na szyję, nie będąc rozgrzanym, ale po paru minutach pozwoliłam mu chwilę pogalopować do przodu.
Niestety zaczął się spory zjazd w dół, więc przeszliśmy do kłusa i spokojnie, powolutku schodzimy na dół. Po paru krokach zrezygnowaliśmy z kłusa i stępem na długich wodzach powolutku, bez pośpiechu zjeżdżaliśmy w dół, w stronę jezdni. Do stajni było już blisko, jednak trzeba było zbadać całą trasę. Wjechaliśmy na pobocze i ruszyliśmy spokojnym kłusikiem. Ostrożnie, bo podłoże niepewne, ale jedziemy do przodu. Wykonaliśmy jeden zawijas i na horyzoncie ukazały się ogrodzenia padoków oraz łebki ciekawskich rumaków. Poklepałam ogiera po spoconej już szyi i przejście do stępa, na luźnej wodzy dojechaliśmy do celu. Ogr zdążył ochłonąć, więc zdjęłam z niego siodło, wypięłam z ogłowia wędzidło i podałam jednemu z pracowników stajni z prośbą, by za parę minut pozwolić mu się popaść trochę na trawie. Sama poszłam do biura załatwić sprawy papierkowe dotyczące zawodów. Wróciłam po 30 minutach, gdyż nastąpiły pewne komplikacje, ale wszystko się pozytywnie rozwiązało. Etos zdążył się popaść, więc wpięłam wędzidło, pospacerowałam chwilę w ręku i dopiero założyłam siodło. Zapięłam popręg na pierwszą dziurkę, przeszłam parę kroków i podciągnęłam popręg, opuściłam strzemiona, następnie wsiadłam na bułanka.
Do stajni wróciliśmy już stępem z chwilami kłusa, raczej przy drodze aniżeli górami. Eti był już lekko zmęczony, więc oszczędnie wracaliśmy, bez pędzenia, na spokojnie. Do stajni zajechaliśmy zmęczeni, ale chyba zadowoleni. Wjechaliśmy od razu do pomieszczenia, zatrzymaliśmy się przed boksem bułanego.

Zeskoczyłam z jego grzbietu, zdjęłam siodło, ochraniacze, ogłowie, założyłam kantar i zaprowadziłam na coś a la myjka. Dokładnie schłodziłam nogi pf-a i odstawiłam go do boksu. Odniosłam sprzęt, wzięłam z siodlarni parę marchew i podarowałam Eterowi w nagrodę za bardzo dobre sprawowanie. Poświęciłam mu trochę czasu, gładząc po głowie, szyi i grzbiecie, bawiąc się, przytulając i doprowadzając jego boks do lepszego stanu (słoma rozkopana w kąty, poidło przepełnione słomą itp), w końcu poszłam do domu ogarnąć siebie i wziąć Chmurę na lonżę. Trasa w jedną stronę zajęła nam jakieś 1,5 h, jednakże wracając jakimś cudem wyrobiliśmy się szybciej (droga jest w miarę prosta i równa).


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum WSR Apocalyptica Strona Główna -> Archiwum / Boks III-b / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin