Forum WSR Apocalyptica Strona Główna WSR Apocalyptica
Nowa odsłona WSR Star Horses wita!
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

28.10.2011 Ujeżdżenie P ze Skrzydlatą

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum WSR Apocalyptica Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Nadim / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nojec
Administrator



Dołączył: 22 Wrz 2011
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:47, 28 Paź 2011    Temat postu: 28.10.2011 Ujeżdżenie P ze Skrzydlatą

- Wyłaź z wyrka! Dzisiaj masz treninga z NADIMEM! – wydarło mi się coś nad uchem i wywołało u mnie atak paniki, który skutkował przyłożeniem w niski sufit głową. Tak… Noj wyprowadził mnie na strych.
- Nojcu. Jeśli chcesz, żebym padła na zawał, to trzeba było powiedzieć, zrobiłabym to już dawno. – powiedziałam, przecierając oczy. Dziewczę szczerzyło się do mnie jak jakieś nienormalne.
- No co…? – zapytałam z miną „czego, przecież się ruszyłam”.
- Patrzę, czy wstajesz. – wyszczerz na nojcowej twarzy powiększył się.
- Oj już. – ukryłam uśmieszek, zwieszając głowę i wykopałam się z pościeli. Jakimś cudem ubranie i uszykowanie się poszło mi wybitnie szybko. A dokładniej rzecz biorąc zabrało mi, o dziwo, piętnaście minut.
Zlazłam z mojego najukochańszego stryszku i zabrałam się za kanapkę Nojca.
- No ej… - Noju popadł w irytację, kiedy zobaczył pyszniutki serek znikający w mojej przepastnej gardzieli.
- Chcesz, żebym wsiadła na Nadima?
- No…
- To nie marudź, tylko zrób mi ładnie jeszcze jedną kanapeczkę.
- No dobra. – dziewczę zmarszczyło nosek i zaczęło tworzyć.
Zeziarłam i polaźłam do stajni. Nadim stał sobie w boksie i kończył swoje śniadanko.
- Hej mały. – przywitałam się z nim. Karosz podniósł łeb i powąchał mnie, po czym dobitnie zignorował i dalej jadł.
- O ty taki i owaki…
Przygotowałam sobie sprzęt ogierzyska i dopiero wyprowadziłam go na korytarz. Na początek porządnie wyczyściłam, co zajęło mi kilka minut. Jego sierść ładnie się błyszczała. Po czyszczeniu siodłanie i won ze stajni, bo jeszcze moje koniki.

Wsiadłam przed wejściem. Nadim chciał mi wejść z powrotem do stajni, kiedy poczuł moje kilkadziesiąt kilo na grzbiecie, ale delikatnie, zdecydowanie jednak zbyt mocno, skierowałam go do wejścia na padok. Nadimek wykonał zwrot i ustawił się z łebem wyciągniętym do góry.
- Ej… Spokojnie. Już nie będę taka be…
Ogier ruszył, kiedy ledwo przyłożyłam łydki. Nojcu nie kłamał z tą delikatnością.
No początku robiliśmy kolejne ćwiczenia, takie jak wolty, ósemki, serpentyny i inne tego typu esy-floresy. Ogierek cudownie mi się giął od łydeczek, zbierał od lekkiego wypchnięcia tyłeczkiem. Bajka.
Rozgrzewkę zakończyliśmy efektownym buntem, po tym jak Nojec wyprowadził Smirnoffa. Nadim uznał, że chce do kumpla i zarżał, zakłusował i zaczął świrować, a ja odruchowo go ściągnęłam. Zadębował więc i pokazał, że to bolało. Uspokoiłam go i dalej trwał trening.
Uznałam, że dzisiaj popracuje z nim nad przejściami i chodami. Czyli praca łatwa, lekka i przyjemna.
Jednakowoż na początek musimy się porządnie rozgrzać. Teraz ruszyliśmy kłusem. Matko, jakie to zwierzę jest wygodne. Kierowało się nim znakomicie, znakomicie się siedziało, co jeszcze?
W kłusie robiliśmy te same ćwiczenia co w stępie. Nadim giął się doskonale.
Po kłusie zagalopowaliśmy. Ruszył dość szybko, jednak zwolniłam go bardzo delikatnym ruchem nadgarstka. Wjechaliśmy na wolte i robiliśmy trzy kółeczka, po czym zmiana kierunku. To samo na druga nogę i chwila oddechu w stępie.
Po odpoczynku zaczęła się porządna praca. Na początku zatrzymania ze stępa. Wychodziły dobrze, ogier był podebrany i ładnie się ustawiał na czterech kończynach. Potem zatrzymania z kłusa i ruszenia do tego chodu ze stój. Nadim bezproblemowo się zatrzymywał, po czym ruszał w sumie po oddaniu ręki. Wykonywaliśmy to na różnych prostych, w różnych kierunkach, żeby nie było pamięciówki.
Po tym były zagalopiwania ze stępa. Nadim robił to bez problemu, ale nie męczyłam go tym na prostej, a na woltach, gdzie było mu łatwiej. W każdym razie szedł lekkim, zebranym galopem, kiedy dawałam mu sygnał do ruszenia ze stępa. Poklepałam go i zatrzymałam z galopu. Było prawie dobrze. Dodałam do kłusa, wjechałam na woltę i znowu zagalopowanie. Tym razem zatrzymanie było lepsze. Poklepałam i ruszyłam stępem.
Uznałam, że teraz warto by popracować nad zmianami w jednym chodzie. Dlatego też zakłusowałam i zaczęłam to wyciągać to skracać chód. Nadimowi się to podobało i robił wszystko bez większego wysiłku. Poklepałam go i podobne zmiany przeprowadziłam w galopie. Cudownie było czuć, jak się wypręża i wyciąga przednie nogi przed siebie oraz jak się skraca i przebiera niemal że w miejscu. Dziwuję się Nojowi i reszcie właścicielek, że nie pchają go w wysoki dresaż. Był by kolejny mistrzu po Ligii.
Następnym zadaniem na dzień dzisiejszy było rzucie z ręki w kłusie. Nadimkowi wystarczyło zaszeprać wędzidłem w pysku, żeby od razu zaczął się rozluźniać i zniżać łepetynę. Równie dobrze się go zbierało na powrót. Dobre konisko.
Na koniec przetruchtaliśmy w chodach bocznych w kłusie, a dokładniej było to ustępowanie od łydki. Trochę się ogierowi jeszcze nogi plątały, ale starał się. Robiliśmy to kilka razy, w różnych kierunkach i ruszając z różnych miejsc. Ogierzysko naprawdę szybko się uczyło – właściwie od nie zbyt pięknych przeszliśmy do znośnie dobrych ustępowań. Gratuluję konia.
Co jeszcze… A z wypadków przy pracy. Historia z życia wzięta. Kiey Noju nam podjechał za blisko, Nadimowi coś odskoczyło i znowu bunt. Tak więc, kiedy przywracałam go do pionu, ogier zagalopował, zrobił niby-lewadę, wylądował na nogach i w sumie zalewadował jeszcze kilka razy, dopóki nie skojarzyłam, że trochę za mocno skarciłam go pomocami. No ale ważne, że nikomu nic się nie stało, a mi się udało opanować konia.
W sumie, pierwsze zagalopowanie na nim też było ciekawe. Nie miało to być zagalopowanie, a ruszenie ze stępa do kłusa. Tia… Zbyt mocna łydka, najczęściej używana przy tych moich uparciuchach, za mocno zadziałała u arabka i ten zerwał się do galopu. Co ciekawe, było to nawet na dobra nogę, chociaż byliśmy na prostej.
Na koniec rozstępowałam porządnie koniaka.

Zaprowadziłyśmy z Nojem oba konie, bo ona również skończyła trening. Rozsiodłałyśmy i wstawiłyśmy do boksu.
- No, chyba nie było tak źle?
- Było supcio, tyle, że nie o tej godzinie. – dopiero teraz spojrzałam na zegarek.
Prawdopodobnie zaczynałyśmy trening coś koło szóstej rano. A ja się dziwiłam, co jest tak jeszcze ciemno…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum WSR Apocalyptica Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Nadim / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin