Forum WSR Apocalyptica Strona Główna WSR Apocalyptica
Nowa odsłona WSR Star Horses wita!
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

20.02.11r. Pierwsza jazda Dejca (poznajemy możliwości)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum WSR Apocalyptica Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Nadim / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Deidre




Dołączył: 22 Wrz 2011
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:55, 22 Wrz 2011    Temat postu: 20.02.11r. Pierwsza jazda Dejca (poznajemy możliwości)

Przyjechałam do Star Horses kiedy tylko miałam chwilkę wolniejszego czasu. W końcu trzeba było dokładniej poznać mojego najnowszego podopiecznego. Kiedy weszłam do stajni, kary już czekał w boksie, wyglądając ciekawsko na korytarz. Jego zgrabne uszy śmigały bystro na boki, nasłuchując. Spojrzałam w jego kierunku z uśmiechem i zacmokałam. Nadim skierował ku mnie swoje ciemne oczy i rozszerzył chrapy. Chyba coś tam kojarzył moją postać. Wygiął szyję w piękny łuk i schylił lekko łeb, tak że grzywka opadła mu na czoło. Zbliżyłam się bez pośpiechu i wyciągnęłam lekko dłoń w jego stronę. Czekałam jednak, aby to on dotknął mnie, nie na odwrót. Na szczęście ogier zbyt długo się nie zastanawiał, i jego ciekawska arabska natura przemówiła. Trącił mnie aksamitnymi chrapami, dmuchając w dłoń gorącym powietrzem, po czym uniósł głowę wyżej, patrząc na korytarz czujnie. Potem znów wrócił do mnie spojrzeniem. Pogładziłam go powoli po szyi, napawając tym kontaktem, po czym otworzyłam boks.
Nadim sprawiał wrażenie pozytywnie nastawionego, tak więc bez oporów weszłam do boksu. Dałam mu się musnąć chrapami i ogólnie ździebko przeszukać, a co. No i nie patrzyłam w oczy, żeby nie wywierać wrażenia, że mam ochotę go zeżreć. Nadim zasadniczo nie miał oporów, co bardzo mnie cieszyło. Po dłuższej chwili zapoznawania dał się grzecznie wyprowadzić z boksu. Dla pewności przyczepiłam go na dwa uwiązy do kantarka i poszłam po szczotki. Zanim zaczęłam czyścić, dałam mu obniuchać wszystko, dopiero potem rozpoczęłam czyszczenie. Był tak niesamowicie grzeczny i cierpliwy, że aż nie mogłam wyjść z podziwu.
-No no, jak pod siodłem też taki z Ciebie ideał, to chyba się dogadamy -uśmiechnęłam się, kończąc czyścić kopyta. Potem przytachałam sprzęt i rozpoczęłam siodłanie. Wszystko szło super, jedynie przy podciąganiu popręgu nieco się dąsał, ale to jak większość koni. Poprawiłam wszystko, wyregulowałam sobie na oko strzemiona i wyprowadziłam go przed stajnię. Tam wskoczyłam zwinnie na niski grzbiet karego i poprawiłam co trzeba. Następnie ruszyliśmy w stronę pustej hali.
Kiedy już się tam zadomowiliśmy, podciągnęłam jeszcze popręg ogierowi, i zaczęłam łapanie kontaktu. Zadziwiała mnie jego czułość na pomoce i błyskawiczne reakcje. Musiałam się nieco uregulować, żeby nie stosować ich zbyt mocno. Starałam się prowadzić go lekką ręką. Bawiłam się wędzidłem i pobudzałam łydką, wywierając większe zebranie.
Ładnie się podstawiał i fajnie, żwawo szedł do przodu. Po prostu czułam, że uważnie mnie 'słucha'. Zaczęłam więc trochę gimnastyki. Fantastyczne uczucie, kiedy koń skręca niemal od 'myśli'. Pozacieśnialiśmy kilka wolt, pokręciliśmy serpentyny. W stępie to w sumie żadna zabawa, tak więc kiedy już się rozgrzaliśmy, półparada i pomoce do kłusa. Słusznie nie mogłam się doczekać tego chodu - był wręcz nieziemski do wysiedzenia, a i wyglądał zapewne świetnie. Sprężyście, lekko, z tendencją do przodu i arabskim wigorem. Do tego perfekcyjnie reagował na wszelkie skrócenia i wydłużenia chodu, świetnie manewrował długością ramy. Pochwaliłam go i zaczęliśmy kręcić trochę figur. Tradycyjne wolty, półwolty, serpentyny, wężyki, ósemki, wszystko. Rozgrzewaliśmy się porządnie. Akryl wywierał na mnie niesamowite wrażenie.
Kiedy już rozbujaliśmy się w kłusie, wykonałam lekką półparadę i pomoce do zagalopowania. Niemal od samego przesunięcia łydek ogier zagalopował, oczywiście na dobrą nogę. Pobudziłam go lekko, wymagając optymalnego tempa i podtrzymując je. Ładnie się trzymał w zebraniu, chyba już odruchowo. Swobodnie, do przodu. W galopie na obie strony również się porozciągaliśmy, byłam zadowolona, bosko wyginał się na kołach.
Później przeszliśmy ponownie do kłusa, i trochę pracy na drągach. Nad bardzo uważnie podszedł do sprawy i pięknie unosił drobne szkitki nad drągami. Skupił się jeszcze bardziej, na 5 przejazdów może ze dwa razy leciutko puknęliśmy w któryś z drągów. Pochwaliłam go i stwierdziłam, że jak na pierwsze rozruszanie tyle nam starczy. Zaczęliśmy wiec powoli kończyć, chociaż szczerze powiedziawszy wcale nie miałam ochoty z niego schodzić. Był nie-sa-mo-wi-ty.
10 minut rozkłusowania, 10 rozstępowania i zjeżdżamy do Star Horses. Tam szybko uporałam się z rozsiodłaniem, obejrzałam Nada dokładnie czy jest cały. Wszystko było w porządku, tak więc zgodnie z zaleceniami Nojki odprowadziłam go na padok. Tam poczęstowałam go jeżynowym cukierkiem dla koni i z uśmiechem wytarmosiłam mu grzywkę. Ogier parsknął mi przyjaźnie w twarz, co przyjęłam bez narzekań, ba, nawet ze śmiechem. Pożegnałam się z nim niechętnie, wiedząc że w tam gdzieś w Dean czekają na mnie jeszcze inne ryjki, i bez pośpiechu odjechałam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum WSR Apocalyptica Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Nadim / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin