Forum WSR Apocalyptica Strona Główna WSR Apocalyptica
Nowa odsłona WSR Star Horses wita!
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

05.05.2012r. Skoki kl. L

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum WSR Apocalyptica Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Nadim / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Blacky




Dołączył: 08 Paź 2011
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:20, 05 Maj 2012    Temat postu: 05.05.2012r. Skoki kl. L

Przyjechałam do WSR Apocalyptica, aby zabrać Nadima na trening. Słoneczna pogoda zachęcała do pracy, więc weszłam na padok, skąd zabrałam ogiera na uwiązie, kiedy ten oglądał się za stojącymi nieopodal klaczami. Przywiązałam go na stanowisku, poznosiłam rzeczy, a karosz stał spokojnie, z ciekawością śledząc moje powolne ruchy. Zaczęłam czyszczenie, ale nie miałam dużo roboty - krótka sierść, kłopot z głowy. Kopyta, grzywa i ogon, ochraniacze skokowe na cztery nogi, siodło i ogłowie. Dziesięć minut i koń gotowy do jazdy! Chwyciłam wodze, wyprowadziłam przed stajnię i wsiadłam ze schodków. Ruszyliśmy stępem na plac, który akurat był pusty. Dziwne, bo w takie miłe dni zwykle jest pełno osób, ale lepiej dla nas. Wczoraj przygotowany parkurek czekał w gotowści.
Stępowaliśmy dookoła, rozkoszując się ciepłem. Pilnowałam, żeby szedł w miarę żwawo, wyjeżdżał narożniki, a potem zmieniłam kierunek. Po kilku okrążeniach zaczęłam wchodzić na delikatny kontakt. Nadim poddał się moim delikatnym palcom i od razu się miękko ustawił. Zrobiłam duże, łagodne koło, na chwilę się zatrzymałam, znów ruszyłam i zakłusowałam. Dawno na nim nie siedziałam, miłe uczucie znów jeździć na takim przyjemnie niosącym koniu. Zaczęłam bawić się z nim wędzidłem, a on posłusznie zaokrąglał szyję i grzbiet, schodził w dół. Zmieniłam kierunek, zrobiłam woltę, potem w kolejnym narożniku jeszcze jedną. Duże koło zrobiłam na zewnątrznym ustawieniu, a na lewą był troszkę twardszy, więc zmieniłam kierunek i zaczelam zmiękczać na kole. Powoli się udało, on zaczął przeżuwać, zrobiliśmy żucie z ręki. Poklepałam i przeszłam do stępa, a on wyciągnął szyję tak bardzo, jak tylko mógł i parsknął. Zaśmiałam się i zmieniłam kierunek przez półwoltę. Po chwili znowu złapałam wodze i ruszyłam kłusem roboczym. Wolta w prawo, łagodne przejście do stępa, zakłusowanie, zmiana kierunku po przekątnej z leciutkim wydłużeniem chodu, wolta w lewo, zatrzymanie. Z lekkim opóźnieniem, więc ruszyłam do kłusa zahaczając o stęp i powtórzyłam ćwiczenie, które tym razem wyszło dużo zgrabniej. Poklepałam Nadima i zaczęłam robić niewielkie wężyki w kłusie na długiej ścianie, coraz bardziej uwydatniając wygięcie. Potem zmieniłam kierunek i robiłam to w drugą stronę, co wychodziło lepiej. Po dwóch okrążeniach znów poklepałam ogiera i przeszłam na minutkę do stępa. Kiedy usłyszał jakiś dźwięk w oddali, uniósł łeb i zarżał, ale łydkami kazałam mu skoncentrować się tu i teraz, na jeździe. Weszłam do kontakt i zmieniłam kierunek, przeszłam do żwawego, rytmicznego stępa, potem zatrzymałam, a po pięciu sekundach nieruchomości płynnie przeszliśmy do kłusa. Wydłużenie na długiej ścianie, skrócenie na krótkiej. Skrócenie nie wyszło tak, jak myślałam, że wyjdzie, więc próbowałam nadal po wyjeździe na długą ścianę. Dopiero w środku zrobił to, o co prosiłam go od początku, więc zatrzymałam i poklepałam. Zmieniłam kierunek przez przekątną i na kole w lewo przeszłam do galopu. Zadowolony ogier strzelił kilka niegroźnych, wesołych baranków, a ja ryknęłam śmiechem. Szybko się uspokoiłam, bo zaczął się niebezpiecznie rozpędzać. Opanowałam sytuację stanowczo przechodząc do stępa. Zatrzymałam, potrzymałam kilka sekund w ciszy i nieruchomości i ruszyłam galopem ze stój. Teraz było spokojnie, ładnie, w rytmie. Wyjechałam z koła na ścianę i zrobiłam dwa kółka, potem mocno skróciłam na kilka kroków, a potem trochę wydłużyłam. Przeszłam do kłusa, zwolniłam, poklepałam i znowu galop. Wjechałam na przekątną i w punkcie X zrobiłam lotną. Potem w prawo, też najpierw na kole, potem skrócenie i wydłużenie. Dobra robota, koń miękki, elastyczny, chętny. Do stępa i chwila odpoczynku.
Kiedy upewniłam się, że troszkę odsapnął, ruszyłam kłusem roboczym i najechałam na ustawioną stacjonatę ze wskazówką. Kilka metrów przed skokiem zauważył przeszkodę i przelał się przez nią bez entuzjazmu. Dojechałam do końca ściany i zrobiłam długi, spokojny najazd. Teraz karosz był przygotowany i wybił się mocniej, z życiem. Poklepałam, przeszłam do stępa i zawołałam Noj-nojkę, która akurat stała niedaleko i przyglądała się naszym poczynaniom. Poprosiłam ją, żeby przeniosła wskazówkę na drugą stronę, a ona zgodziła się bez wahania. Ja zmieniłam kierunek i najechałam z drugiej strony. Troszkę się za bardzo "napalił", więc skróciłam odjazd i najazd i znów, poprawione. Poklepałam, a Nojka wsunęła wskazówkę pod przeszkodę i trochę podwyższyła, tak do 80cm. Postarał się, wyciągnął szyjkę nad przeszkodę. Nojka drąg z dołu postawiła na pustych stojakach obok, więc zrobiliśmy z tego okser, ale w drugą stronę, więc musiałam znowu zmienić kierunek. Trochę przyspieszył przed przeszkodą, ale wybił się wysoko i starannie, dobrze! Poklepałam i do stępa. W tym czasie obcykałam inne przeszkody, gdzie jeszcze dwie miały 90cm, jedna 80, a cztery 100 + szereg dwuczłonowy - pierwsza stacjonata 95, drugi okser 100cm. Mimo, że do tej pory Nadim chodził tylko LL, to czułam, że to będzie udany trening.
Najpierw najechałam z galopu na lewą nogę na stacjonatę, ale tylko z jednym drągiem na samej górze, więc niby trudną, ale tylko 80cm. Wybiliśmy się troszkę za wcześnie, ale było dobrze. Potem zrobiłam zwykłą zmianę nogi i z prawej strony najechałam na okser 90cm, potem w linii po łuku stacjonata 100cm. Wyszło troszkę za blisko na stacjonatę, więc powtórzyłam, a on zahaczył tylną nogą o drąg. Puknęło, ale nie spadł. Powtórzyłam całą linię trochę bardziej się wycofując i wyszło perfekcyjnie. Teraz niezbyt szeroki metrowy okser. Chciał troszkę wyrwać do przodu, ale przytrzymałam go, jednocześnie pilnując łydkami i wybił się bardzo wysoko, mocno baskilując szyją.
- Wow, postarał się! - krzyknął Nojec.
Pochwaliłam go, mówiąc "dobry koń" i gładząc go po szyi, ale nie przerywając przejazdu. Najechałam na szereg, utrzymując go w najeździe akurat na środku, więc wyszło dobrze, chociaż ja trochę skiepściłam, wychodząc przed konia przy drugim skoku, więc najechałam jeszcze raz, ale teraz z prawego najazdu. Dobrze, tym razem się pilnowałam, a Nadin spisał. Dalej w lewo i metrowy double-barre. Jestem przekonana, że wyszłoby za daleko, gdyby to był okser, ale na szczęście było w porządku. Smile Poklepałam, przeszłam do kłusa. Uznałam, że może na dzisiaj już wystarczy skoków, popracujemy nad kondycją w najbliższym czasie, a z resztą przeszkód damy spokój. Przeszłam do stępa i puściłam wodze, pozwalając koniowi swobodnie wyciągnąć szyję. Ten na chwilę się zatrzymał i potarł łbem o nogę, a potem ruszył dalej. Ja do końca stępowania ucięłam sobie z Nojcem miłą pogawędkę, bo nie widziałyśmy się od dość długiego czasu. Po jakichś dziesięciu minutach dziewczyna bąknęła, że musi zabrać się do pracy, więc ja też zsiadłam, nagrodziłam konia smakołykiem i zaprowadzilam do stajni. Tam rozebrałam, poszłam na myjkę, opłukałam pierś, popręg, nogi i szyję, a potem puściłam na padok. Udany trening, niedługo będziemy śmigać Lki!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Blacky dnia Nie 0:10, 27 Maj 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum WSR Apocalyptica Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Nadim / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin