Forum WSR Apocalyptica Strona Główna WSR Apocalyptica
Nowa odsłona WSR Star Horses wita!
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Malutkie skoki (mini LL)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum WSR Apocalyptica Strona Główna -> Archiwum / Boks III / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Skrzydło




Dołączył: 22 Wrz 2011
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:38, 25 Gru 2011    Temat postu: Malutkie skoki (mini LL)

Będąc w świetnym humorku uznałam, że trzeba się zabrać za mini skoczki z Sonatką. Klaczka miała rozruch już zrobiony, więc mogłam zacząć treningi. Oczywiście na oklep, bo jakby inaczej. Na tak wielkie konie siodeł skokowych nie widziałam.
Przywitałam się z kobyłką, która radośnie zarżała. Pogłaskałam ją po łebku i wyprowadziłam z boksu. Szybko oczyściłam, kopyta i te sprawy, założyłam ogłowię i wyszłam na halę.
Przygotowane tam było kilka przeszkódek i drążki. Drągi na kłus, jedna kopertka na kłus, jedna na galop i stacjonata na galo. Wszystko to nie przekraczało jakiś 50cm. I wystarczy, grubcio musi się rozskakać, to zaczniemy jeździć może do metra?
A więc na początku rozgrzewka. Zwyczajowo różne zawijasy mające jako taki ogólny sens. Klacz reagowała dobrze, na lekkie sygnały i robiła dokładnie to, o co prosiłam, właściwie bez wodzy. Klepałam ją, kiedy cofała się od łydki.
Sonia, wychowywana bez stresowo, szła z wyciągniętą, rozluźnioną szyją. Pozwalałam jej na to, aby skupiała się bardziej na sterowaniu od-łydkowym i od-dosiadowym. Wychodziło dobrze.
Kiedy byłyśmy już rozgrzane, ruszyłyśmy porządnym kłusem. Klacz była mięciutka, ale i tak podrygiwałam nie co do póki się nie dopasowałam do jej tempa. Kiedy to nastąpiło, zaczęła to być naprawdę przyjemna jazda. Tak więc pędziłyśmy przed siebie i robiłyśmy kolejne zakręty w tym chodzie. Sonia dalej wyciągała szyjkę.
Po kłusiku zagalopowania, na jedną, na drugą nogę. Sonata grzecznie reagowała na sygnały ruszenia wyższym chodem. Głaskałam ją za to po szyi.
Po rozgrzewce ruszyłyśmy pełnym gracji kłusem na drągi. Sonia ładnie szła, równo, a nad przeszkodą wysoko podnosiła nogi, jak na tak wielkie cielsko. Poklepaną nakierowałam jeszcze raz, tym razem było mniej ładnie, ale również bez błędnie. Wyklepaną zwolniłam do stępa. Przez moment odpoczywałyśmy.
Kolejnym ruchem były skoczki. Klacz ładnie poszła galopem na najniższą kopertę. Skoczyła ją z niewielkim zapasem, ażeby pokazać, jak to potrafi ładnie się wyciągnąć na wyższych przeszkodach.
Poklepałam i nie zwalniając do kłusa najechałam raz jeszcze. Tym razem mocniej ścisnęłam klacz łydką i dałam sygnał dosiadem na wyższy skok. Posłuchała i wykonała całkiem nie zły lot nad drągami. Poklepałam ją i zwolniłam do stępa. Sonia przyjęła to z wdzięcznością.
Chwila odpoczynku i znowu ruszenie kłusem, po czym zagalopowanie. Sonatka ruszała się wybitnie żwawo, jak na samą siebie. Nakierowałam ją na nie co wyższą kopertę. Klacz wyraźnie przyglądała się niedawno odświeżanym drągom. Na zachętę dodałam łydkę i kobyłka skoczyła, wykonując przed przeszkodą długie, niemal że za długie foulee. Tym oto sposobem wybiła się dość wysoko i skoczyła bardzo blisko przeszkody, której cudem nie zwaliła. Za wyczyn poklepałam i zwolniłam do stępa. Dosłownie moment i próba zagalopowania ze stępa zakończona niepowodzeniem – zła noga. Zwolniłam do kłusa i poprawiłam. Klacz zmieniła nogę i po raz kolejny ruszyliśmy na wyższą kopertę. Sonata tym razem już tak nie pchała się tymi kopytami do przodu, tylko czekała na sygnał ode mnie. Kiedy go otrzymała zgrabnym łukiem pokonała przeszkodę. Poklepaną zwolniłam do stępa. Klacza z przyjemnością się rozluźniła.
Gdy chwilę obie odsapnęłyśmy, ruszyłyśmy znowu kłusikiem i tym razem postanowiłam pokonać stacjontę. To miał być ostatni skok, jeśli będzie dobry. Klacz zagalopowała z impetem i bez problemu udało mi się ją w energicznym tempie nakierować na przeszkodę. Skoczyła ją ładnie, ale długaśnie. Jakby rów z wodą skakała, a nie stacjonatę 40cm. Nakierowałam ją jeszcze raz, tym razem pilnując, żeby dobrze wyszło w foulee. Wyszło i klacz skoczyła najlepiej ze wszystkich skoków.
Poklepałam, wymiziałam, rozkłusowałam i rozstępowałam, po czym zaprowadziłam do stajni.
Klaczka wypluła wędzidełko i zajęła się skubaniem sianka. Pogłaskałam ją po grzbiecie i szyi, po czym zostawiłam samą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum WSR Apocalyptica Strona Główna -> Archiwum / Boks III / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin