Forum WSR Apocalyptica Strona Główna WSR Apocalyptica
Nowa odsłona WSR Star Horses wita!
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Zajeżdżanie cz. 1 i 2 [by Merisa]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum WSR Apocalyptica Strona Główna -> Archiwum / Boks IV-b
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cochise




Dołączył: 23 Wrz 2011
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:46, 02 Paź 2011    Temat postu: Zajeżdżanie cz. 1 i 2 [by Merisa]

Weszłam do boksu Karata. Ogier gdy usłyszał moje kroki wyjrzał i zaczął radośnie rżeć. Pogłaskałam go i dałam jakiś tam własnoręcznie upieczony, mandarynkowy smakołyk. Weszłam do boksu. Założyłam ogierowi kantar, który wcześniej wzięłam z siodlarni z zapiętym już uwiązem. Wyprowadziłam karosza przed stajnię przywiązując, aby nigdzie nie poszedł. Pogoda była w miarę, zbierało się trochę na deszcz, dlatego z czyszczeniem musiałam się pospieszyć, aby nie zmókł. Przyniosłam wszystkie rzeczy i zaczęłam szczotkować sierść. Brudnej nie miał, gdyż czyściłam go już rano, dlatego tylko tak raz dwa. Później kopyta kopystką i rozczesywanie grzywy oraz ogona. Karat 2 razy bryknął gdy sięgałam po nowe rzeczy, aczkolwiek w czasie czyszczenia grzecznie stał. Po całym czyszczeniu zaniosłam wszystkie akcesoria i zabrałam ze sobą siodło i czaprak. Nałożyłam siodło na grzbiet ogiera. Głaskałam go delikatnie po szyi. Koń w dalszym ciągu stał i nie wyglądał, aby siodło mu ciążyło. Wzięłam lonżę. Odwiązałam go i zaprowadziłam na maneż, gdyż słońce wyjrzało i chmury jakby „ odpłynęły”. Ogier szedł pewnie i energicznie, jakby w ogóle nic nie miał na grzbiecie. Na maneżu przypięłam mu lonżę i zaczęłam wolno dopinać popręg. Ogier trochę był zaniepokojony, jednak gdy wyciągnęłam kawałeczek jabłka od razu sięgnął po nie i bardziej się rozluźnił. Puściłam go na niewielkie koło. Chodził już stępem z siodłem, dlatego z tym nie było problemu. Po niedługiej rozgrzewce popędziłam go do wolnego, spokojnego kłusa, aby przyzwyczaił się do tego siodła. Z początku był spięty i przez pewien czas nie mógł się rozluźnić. Podeszłam do niego wolno biegnąc, aby nadążać i pogłaskałam go po czyi uspokajając. Chciałam sprawić, aby rozluźnił mięśnie. Podziałało na chwilę, aczkolwiek chyba starał się być rozluźnionym. Wróciłam do środka koła. Zmieniłam kierunek i ogier ponownie zakłusował. Był o wiele bardziej rozluźniony, duży wykrok, energia i piękny widok kłusującego konia. Zwolniłam do stępa i dałam mu smakołyk. Los chciał, że akurat w tej chwili zaczęło kropić, więc poszliśmy szybko do stajni. Tam przywiązałam go i poszłam po ogłowie. Gdy wróciłam zdjęłam kantar i próbowałam, aby przyjął wędziło, aczkolwiek nie chciał w ogóle otwierać pyska. Po kilku kolejnych próbach dał sobie je założyć, gdy już miał ubrane ogłowie pogłaskałam go i na dłoni dałam smakołyka. Przełożyłam wodze przez podgardle i zawiesiłam na szyję, aby się nie plątały. Zaczepiłam lonżę i pobiegliśmy na halę, bo wciąż padało. Tam puściłam go znowu na koło w rogu ujeżdżalni. Z początku Karat „mamlał” to wędzidło w pysku, otwierał pysk i wyrabiał najcudaczniejsze rzeczy. Po kilku minutach zdaje się, że przestało mu przeszkadzać i przyzwyczaił się. Owe wędzidło było gumowe, na początek dobre, gdyż jest miękkie i ma łagodne działanie. Następnie popędziłam go do kłusa. Z kłusem nie było problemów, radził sobie świetnie. Potem zwolnił do kłusa podprowadziłam ogiera do przygotowanej wcześnie folii, która leżała płasko na piachu. Podprowadziłam Karata do niej i pozwoliłam zapoznać się nową rzeczą. Najpierw schylił głowę i niepewnie dotknął chrapami powierzchni folii. Od razu cofnął się. Przez cały czas delikatnie gładziłam go po szyi. Jeszcze raz przyłożył chrapy. Popchnął lekko ją, gdy zaszeleściła raptownie odsunął głowę. Ponownie wyciągnął szyją i złapał zębami koniec folii podnosząc ją do góry i wywijając. Folia ta była nietoksyczna i bezpieczna dla zwierząt, więc nic się nie mogło stać. Nabrał zaufania do tego nowego przedmiotu i gdy oswoił się już z nim wyprostowałam folię i zachęciłam, aby wszedł na nią. Upierał się strasznie, jednak nie wyrywał. Odciągał głowę patrząc na mnie, dając do zrozumienia, że nie chce. Postanowiłam sama na nią wejść. Rozluźniłam lonżę. Przeszłam się po folii pokazując, że nic się nie stanie, jeśli na nią wejdzie. Po kilku minutach ogier zaczął trącać ją kopytem i tuż po tym wszedł przednimi kopytami. Poklepałam go i nagrodziłam. Wiedział już, że o to mi chodziło po czym wszedł również tylnymi nogami. Siodło i ogłowie już mu w ogóle nie przeszkadzało. Zrobiłam z nim kółko i wyszliśmy z folii. Wzięłam ze sobą folię i razem z Karatem wróciliśmy do stajni, gdzie rozsiodłałam go i roztarłam. Następnie zaprowadziłam do stajni i nagrodziłam za dobrą pracę.




Karat od rana znajdował się na pastwisku. Gdy przyjechałam do stajni z nowym sprzętem dla niego ujrzałam karosza we własnej osobie za płotem, który radosnie podłusował do mnie. Nie ukrywałam, że byłam zdziwiona.
-A co ty tu robisz? - Pogłaskałam go - Powinieneś być na pastwisku!
Koń tylko popatrzał na mnie. Po chwili myślenia nad tym, jak się wydostał z wybiegu zaczęłam zastanawiać się, ile czssu spędził po drugiej stronie płotu i czy nie przespacerował się i nie narobił szkód w między czasie. Wszystko jednak wyglądało, jakby nic się nie stało. Wyjęłam z samochodu nowe rzeczy i poszłam do siodlarni je zanieść. Karat postępował za mną czekając przed stajnię. Trochę zdziwiłam się, że nie uciekł, a został. Inny koń zapewne wykorzystałby sytuację uciekając i bawiąc się w najlepsze.
-Brrrr! Zimno. Dziwne, że tobie nie jest zimno - Mówiłam do konia wracając. -Zaczekaj tutaj - W dalszym ciągu mówiłam prowadząc lekko konia na miejsce przy kółku. Poszłam po akcesoria do czyszczenia. Gdy przyszłam z powrotem Karat dalej stał w tym samym miejscu. Poklepałam go i wyjęłam szczotki. Szybko wyczyściłam ogiera. Ten w dalszym ciągu grzecznie stał. Po czyszczeniu poszłam po siodła. Przyniosłam napierśnik, siodło skokowe, żel z futerkiem i biały czaprak oraz futerko pod popręg, aby nie było żadnych obtarć. Następnie ogłowie. Karat szybko został osiodłany, na koniec tylko ochraniacze. Karosz przez cały czas stał w miejscu i tylko co kilka minut zmieniał nogę. Po osiodłaniu wyjęłam i dałam mu smakołyk poczym zabrałam z siodlarni lonżę. Pogłaskałam go i poszliśmy na maneż. Na maneżu dociągnęłam popręg, podpięłam lonżę i puściłam go na koło na rozgrzewkę. Najpierw spokojnym stępem. Na poprzednim treningu radził sobie nieźle, dzisiaj był bardziej spięty i gorzej mu to wychodziło. Po chwili popędziłam go do kłusa. Koń nie sprzeciwiał się - odwrotnie, bardzo chętnie przyspieszył, aczkolwiek w dalszym ciągu chodził spięty. Po 3 kołach kłusa zatrzymałam go, podeszłam i pogłaskałam go zmieniając kierunek. Skierowani byliśmy już w odwrotną stronę, zaczęłam sprawdzać, czy wszystko ze sprzętem jest dobrze, bo być może coś się zagięło, może obciera konia. Nic nie znalazłam, przy ogłowiu również wszystko gra, więc zapewne ogier musi się po prostu rozluźnić.Postępował oraz pokłusował w drugą stronę i zdaje mi się, że już jest lepiej. Ułożyłam drąg na kole. Najpierw stępem. Bezproblemowo pokonał go. W między czasie robiliśmy zmiany: drąg, stęp, kłus, stęp, drąg itd. Gdy jakoś udawało mu się pokonywał drążek w kłusie z przejściami do stępa. Trochę gorzej mu szło, gdyż bardziej skupiał się na równowadze, co mnie zdziwiło. Zauważyłam, że w ogóle w kłusie na przeróżnych zakrętach miał bardzo dobrą równowagę i na kole starał również nie odstawać zadem. Niczym dresażowiec. Odłożyłam drągi i chciałam spróbować wsiąść. Pogłaskałam karosza po szyi i obciążyłam nieco grzbiet. Koń był już umięśniony, silny również, dlatego raczej nie powinno być z tym problemu. Kilkakrotnie obciążałam grzbiet, Karat stał grzecznie i nie wykazywał bólu, zaniepokojenia. Włożyłam nogę w strzemię i ponownie obciążyłam grzbiet. Ogier w dalszym ciągu stał spokojnie. Wolno wsiadłam. Gdy byłam już na grzbiecie wyjęłam nogę ze strzemienia i pogłaskałam w nagrodę karosza. Wyjęłam smakołyk podając koniowi. Zsiadłam. Pogładziłam dłonią po grzywie. Po chwili znowu wsiadłam. W ogóle nie zauważyłam, aby rumak się denerwował, bał, aby było mu niewygodnie. Po treningu zsiadłam z ogiera i poszliśmy do stajni. Rozsiodłałam go, wyczyściłam, rostarłam i zaprowadziłam na pastwisko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum WSR Apocalyptica Strona Główna -> Archiwum / Boks IV-b Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin